sobota, 3 września 2011

Zmiany

Nie było mnie tu jakiś czas, conieco zaniedbałam bloga, choć nie było to moim celem. Zakładając go byłam akurat na etapie życia, który nazwać mogę jedynie zawieszeniem w bliżej nieokreślonej przestrzeni. Takie dyndanie bez celu i sensu. Mimo wszystko już od jakiegoś czasu zaczęło mi się wszystko klarować i przejaśniać. Teraz jednak w końcu widzę drogę przed sobą i jasno określone cele. Może i nie są one jakoś strasznie wygórowane, ale i nie tak podstawowe jak przetrwanie następnego dnia. Znalazłam tak powód jak i sposób by do niego dążyć.
Konkretnie rzecz ujmując sprecyzowałam bardziej to, czego oczekuję od życia, do czego chciałabym dojść za te 5 czy 10 lat. Dodatkowo znalazłam pracę, w której już teraz, w czasie ostatniego tygodnia spędzonego na wyjazdowym szkoleniu, rokuję sobie jakąś niewielką karierę. Co z tego wyniknie? Okaże się. Póki co dowiedziałam się, że wcale nie jestem tak do końca do niczego, komuś przydać się mogę i w dodatku będę coś z tego miała.
Jednocześnie znalazłam cos istotnego w życiu, coś co zdarza się raz na milion, a jednak wcale nie jest legendą.
Nie czekałam, aż coś samo do mnie przyjdzie. I nie zamierzam teraz jak zwykle tego spieprzyć. Najlepsze jest to, że biorąc pod uwagę zmiany, które już we mnie zaszły jestem skłonna wierzyć, że tym razem się uda ;)

5 komentarzy:

  1. Samo dyndanie też jest pożyteczne, jeśli oczywiście nie przypomina szukania czarnego kota w ciemnym pokoju, w którym to pokoju tego kota wcale nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm... Pożyteczne zależy dla kogo.
    Mnie tam się wydaje, że ja faktycznie długi czas biegałam za tym czarnym kotem. Takie ganianie za własnym ogonem.

    OdpowiedzUsuń
  3. jak ogon ładny, warto czasem za nim poganiać, w odróżnieniu od smutnych wyliniałych ogonków dostępnych od ręki na mieście :P

    OdpowiedzUsuń
  4. O, tu się zgodzę :P
    żeby tylko nie kupować kota w worku na podstawie samego wystającego ogona, bo można się czasem naciąć :P

    OdpowiedzUsuń